Deszcz... i deszcz bramek

Deszcz... i deszcz bramek

Ostatniej niedzieli, w meczu 17 rundy naszej ligi, Ambrozja gościła w Bogdaszowicach drużynę z Zachowic, nowego dzierżawcę drugiego miejsca.

Pogoda na zewnątrz od rana była bardzo kapryśna i zmienna, raz deszczowa, a za chwilę już słoneczna.

Jeden po drugim gladiatorzy z Ambrozji zaczęli pojawiać się na 'Bogdaszowice Arena'. Pomimo żartów i uśmiechów, na ich twarzach widoczne było skupienie. Naprzeciw nich miał stanąć zespół z drugiego miejsca, a takie mecze zawsze są dodatkową motywacją.

Po dużej ilości słońca podczas rozgrzewki i odprawy przedmeczowej, na minuty przed startem meczu, pojawił się deszcz i rzucił cień niepewności na spotkanie. Ale jak już było wspomniane, pogoda była bardzo zmienna, i zaledwie 5 minut później na niebie znowu zagościło słońce.

Wracając do meczu, tym razem Zachowice chciały sprawić niespodziankę i poważnie zagrozić Ambrozji, przez co pierwsze 10 minut było bardzo zaciekłe i wyrównane. Jak już nasz zespół zdołał przyzwyczaić, w głównej mierze to my mieliśmy piłkę, zapewne ok 70-80% czasu gry, lecz Zachowice zdołały oddać kilka strzałów, niektóre dosyć niebezpieczne.

Po 15 minutach przewaga w meczu zaczęła się rysować dla jednej ze stron, kiedy to Ambrozja naciskała bardziej i bardziej.

Nasi kibice musieli czekać 21 minut na pierwszego gola. Akcja na prawej stronie, dobry rajd Damiana Brzozowskiego "Brzozinho", zostawił on za sobą kilku obrońców i będąc przed bramką rywali wysunął piłkę Adiemu Lungu, dla którego tylko formalnością było wepchnąć piłkę do niestrzeżonej siatki.

To był początek niedzielnej fiesty w Bogdaszowicach. Okazja za okazją, strzał za strzałem i po 15 minutach przyszedł czas na Kubę Łabuza, aby ten zdobył bramkę strzałem w okienko. Tym razem asysta nadeszła od Tomka "Muszinho" Musiatowicza, który podał Kubie, kiedy idealnie podana piłka podskoczyła na nierówności, przez co sam nie mógł oddać strzału.

Zaledwie trzy minuty później znowuż Adi Lungu zdobył bramkę, ustalając wynik na 3-0, po zaskakującym dla bramkarza strzale pomiędzy nogami obrońcy. Całą akcję wykreował Tomasz "Żaba" Rudnicki, który podał do Adiego spod linii końcowej.

Deszcz bramek nadal trwał, i 5 minut przed przerwą gola głową zdobył nikt inny jak Łukasz "Gruby" Misiuna.

Koniec pierwszej połowy nadszedł tuż po tym jak nasz Brazylijczyk umieścił swoje nazwisko na liście strzelców. Szybka akcja prawą stroną, Brzozinho podał piłkę do Diogo, a ten oddał bardzo techniczny strzał na długi słupek bramki... 5-0 i świętowanie kibiców w przerwie meczu.

Pogoda znowu stała się głównym aktorem widowiska, kiedy to tuż na początku drugiej połowy zawodników spotkał zimny prysznic z nieba, tym razem połączony z opadami śniegu, i sędzia był zmuszony przerwać zawody na 5-10 minut.

Jednakże tuż po wznowieniu gry Adi Lungu zamknął strzałem głową akcję skonstruowaną przez Diogo, i wynik brzmiał już 6-0.

Wchodzący w przerwie na boisko Paweł "Rehot" Rudnicki strzelił na 7-0, lecz na minuty po tym wynik brzmiał 7-1, ale to nie za sprawą Zachowic. Po raz pierwszy w tym sezonie Karol został pokonany, i to nie przez nikogo innego jak jednego z zawodników Ambrozji. Gol samobójczy po pechowym rykoszecie przerwał świetną passę 7 meczy bez straty bramki.

Nie mniej jednak nadeszło jeszcze więcej bramek, i przed końcem meczu Wojtek Zembaty zdobył dwa gole, na listę strzelców ponownie wpisał się "Rehot" Rudnicki i gola zdobył jeszcze Łukasz Bienias.

Koniec meczu przyniósł słońce i mnóstwo radości i dopingu od naszych kibiców.

Dla Ambrozji była to po prostu kolejna zwykła Niedziela....

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości